Szymon Kołodziejski, Sportis Social Football Club: Za Tobą dwa tygodnie odpoczynku od ligowej piłki, w tym Święta Wielkanocne. Udało się zebrać energię na ostatnią część sezonu?
Mariusz Miłek, piłkarz Sportis SFC Łochowo: Tak. Niestety w meczu z Chemikiem pauzowałem za cztery żółte kartki i nie mogłem zagrać. Baterie naładowane i jestem bardzo głodny powrotu do ligowych zmagań, bo runda zapowiada się bardzo ciekawie.
Jesteś jednym z tych zawodników w drużynie, który bez kompleksów podchodzi do stałych fragmentów gry. Wzorujesz się na kimś przy rzutach wolnych czy wolisz wypracowywać swój własny styl?
W każdym zespole, w którym grałem, byłem wyznaczany do stałych fragmentów gry, więc to dla mnie nic nowego. Kiedyś na żywo oglądałem mecz reprezentacji Anglii U-21 i bardzo spodobał mi się pod tym względem James Ward-Prowse, którego zmagania jakoś tam śledziłem i starałem się na nim wzorować.
Uważasz, że pozycja, na której występujesz jest kluczowa dla pomyślnego przebiegu meczu?
Nie wiem, czy można postawić pozycję w hierarchii wyżej od innej pod względem „ważności", jednak uważam, że w systemie, w którym graliśmy i gramy, ta pozycja była arcyważna, ze względu na ofensywne DNA zespołu i konieczność kontrolowania tempa gry. Podobno drużyna, która ma mocniejszy środek pola - wygrywa. Może coś w tym jest...
Za Wami dwa mecze ligowe z rzędu z Chemikiem Bydgoszcz, a Ty jesteś byłym zawodnikiem tego klubu. Były to dla Ciebie szczególne spotkania?
Zgadza się. Występowałem w Chemiku na poziomie III ligi oraz IV. Szczerze to czekałem na ten mecz od początku sezonu. Mam tam wielu przyjaciół i dobrych znajomych, z którymi mam kontakt cały czas, więc mecze te dla mnie na pewno będą swego rodzaju wyjątkowe i nie mogę doczekać się naszej potyczki w spotkaniu rewanżowym.
Jeśli jesteśmy przy drużynach, w których grałeś – śledzisz jeszcze poczynania Śląska Wrocław w Ekstraklasie?
Oczywiście, że śledzę. Tak samo, jak rezerwy tego zespołu, które genialnie radzą sobie na poziomie II ligi. Mimo że byłem tam pół roku, to nawet w tak krótkim czasie dało się odczuć wielkość tego klubu.
Przegrana w pojedynku pucharowym z Pomorzaninem Toruń była najwyższą porażką Sportis w historii klubu od jego przekształcenia. Żałujesz, że nie udało się osiągnąć sukcesu w tych rozgrywkach?
Z pewnością tak, ponieważ ten mecz przegraliśmy na własne życzenie, łapiąc bardzo głupią czerwoną kartkę w momencie, w którym nasza gra na pewno pozwalała myśleć o pozytywnym rezultacie w tym spotkaniu. To zawsze fatalne uczucie przegrać mecz takim wynikiem, ale teraz już nic z tym nie zrobimy. Skupimy się na meczach ligowych, żeby kroczyć od zwycięstwa do zwycięstwa i będziemy koncentrować się na każdym kolejnym meczu. Oczywiście szkoda Pucharu Polski, bo w przypadku wygranej to zawsze fajna historia zagrać z zespołem może nawet z Ekstraklasy.
Znasz receptę na to, żeby Sportis znów zaczął punktować, a gra zespołu wróciła na taki poziom, na który z pewnością stać tę drużynę?
Osobiście uważam, że zatraciliśmy trochę tego, z czego byliśmy rozpoznawalni w poprzedniej rundzie, czyli świetne jak na warunki ligowe operowanie piłką i zmysł do gry kombinacyjnej. Kadra trochę się zmieniła, ale większość zawodników, którzy zostali, na pewno to potrafią. Pokazaliśmy to w poprzedniej rundzie, kiedy „piłkarsko” potrafiliśmy zdominować absolutnie każdego rywala. Według mnie mamy zespół, który zdecydowanie lepiej czuje się w ofensywie niż defensywie i dlatego musimy pielęgnować to, w czym jesteśmy najlepsi. Jeśli to wróci, to wtedy o wynik i styl jestem naprawdę spokojny.
Kolejne mecze zagracie już na zupełnym luzie. Myślisz, że brak presji pozwoli piłkarzom rozwinąć skrzydła?
Nie powiedziałbym, że na luzie. Gramy teraz jedenaście kolejek z najlepszymi zespołami w tej lidze. Jesteśmy realistami i mimo że strata punktowa jest spora, to tak jak powiedziałem wcześniej, chcemy kroczyć od zwycięstwa do zwycięstwa i na koniec zobaczymy, gdzie wylądujemy. Musimy wrócić do gry z poprzedniej rundy i dodać do tego sporo wyrachowania, żeby punkty nie uciekały i uważam, że możemy liczyć się w walce o awans.
Który z zespołów z czołówki zajmie według Ciebie na koniec pierwsze miejsce i czy myślisz, że kolejny sezon będzie należał do Was?
Sportis... A żeby myśleć o następnym sezonie, najpierw musimy skupić się na tym, co tu i teraz. Mieliśmy swoje kłopoty - kartki, kontuzje. To najwyższy czas, aby wrócić na właściwe tory i pokazać, że jesteśmy tak samo mocnym zespołem, a nawet silniejszym niż w poprzedniej rundzie. Każdy z nas musi skupić się na pracy i podnoszeniu własnych oraz drużynowych umiejętności, bo mamy do tego bardzo dobre warunki. Tylko od nas zależy, gdzie będzie Sportis za miesiąc, dwa, czy rok...
#SPORTisINTERVIEW
#SPORTisFAMILY
Dla Mariusza Miłka obecny sezon ligowy jeszcze się nie zakończył. Piłkarz Sportis jest gotowy do pomocy kolegom i wierzy, że zespół we wiosennych spotkaniach pokaże się z dobrej strony. W kolejnej rozmowie z serii SPORTisINTERVIEW Mariusz Miłek opowiada m.in. o idolu w wykonywaniu rzutów wolnych, śledzeniu poczynań swoich byłych klubów oraz zapowiada „boiskową” walkę do ostatniej kolejki.
Projekt i wykonanie:
85-862 BYDGOSZCZ, POLSKA
ADRES: BYDGOSKICH PRZEMYSŁOWCÓW 8A
E-MAIL: BIURO@SPORTISFC.COM
TELEFON: