Od pierwszych minut sobotniego pojedynku oba zespoły grały twardy, męski futbol i próbowały przejąć inicjatywę w środkowej części boiska. Na pierwszą dogodną sytuację do zdobycia bramki kibice zgromadzeni na Stadionie Miejskim w Aleksandrowie Kujawskim musieli poczekać do 5. minuty spotkania. Jeden z graczy Sportis znakomicie wypuścił z piłką Michała Kalittę. Napastnik z Łochowa za długo jednak trzymał futbolówkę przy nodze i akcja spaliła na panewce. Gospodarze szybko spróbowali odwdzięczyć się własną akcją ofensywną i w 8. minucie po raz pierwszy do interwencji zmuszony został Jakub Andres. Łochowianie od początku sobotniego pojedynku stwarzali zagrożenie pod bramką rywali po stałych fragmentach gry. W 9. minucie po dośrodkowaniu piłki z narożnika boiska jeden z piłkarzy Sportis oddał strzał głową, ale piłka minęła słupek bramki, strzeżonej przez Kamila Laska. Kilkadziesiąt sekund później rzut rożny przyniósł jeszcze większe zagrożenie w polu karnym Orląt. Mateusz Góra dokręcił piłkę bezpośrednio z narożnika boiska w taki sposób, że futbolówka zmierzała wprost pod poprzeczkę bramki gospodarzy. Ostatecznie Lasek wybronił wspomniany centrostrzał, przy okazji doznając drobnego urazu.
Po krótkiej przerwie, spowodowanej problemami zdrowotnymi bramkarza Orląt, oba zespoły nadal ambitnie walczyły o piłkę w środku boiska i starały się kreować ataki pod bramką przeciwników. Solidną dyspozycją popisywali się jednak defensorzy obu zespołów. W 19. minucie po rzucie rożnym, wykonywanym przez gospodarzy, najwyżej do piłki wyskoczył Sebastian Smieszny. Piłkarzowi Orląt nie udało się jednak pokonać Jakuba Andresa. W 22. minucie korner po drugiej stronie boiska mógł przynieść bramkę dla piłkarzy Sportis. Po dograniu piłki z narożnika boiska i niepewnej interwencji Laska futbolówka trafiła pod nogi Mateusza Zbiranka. Pomocnik Sportis nie trafił jednak czysto w piłkę i bramkarz z Aleksandrowa Kujawskiego nie miał problemów ze skuteczną interwencją. Gospodarze starali się odgryzać łochowianom i sami przeprowadzali ciekawe akcje ofensywne. W drugim kwadransie pierwszej odsłony zawodnicy Orląt oddawali strzały z dystansu, po których piłka nie zbliżyła się jednak w pobliże bramki Andresa.
Około 30. minuty spotkania gra się nieco uspokoiła, a oba zespoły ewidentnie zbierały siły na ostatnie 15 minut pierwszej połowy. W 32. minucie zespół z Aleksandrowa znów przeprowadził groźną akcję na połowie łochowian. Futbolówka znalazła się pod nogami, znajdującego się na linii pola karnego, Łukasza Ruteckiego, a ten nie czekając na wsparcie, oddał silne uderzenie na bramkę Sportis. Piłka szczęśliwie dla łochowian o kilkadziesiąt centymetrów minęła bramkę Andresa. Trzy minuty później kolejny atak przeprowadzili piłkarze prowadzeni przez Roberta Wójcika. Po niepewnej interwencji Laska futbolówka trafiła wprost pod nogi Mateusza Szymańskiego. Pomocnik Sportis przeniósł jednak futbolówkę nad bramką drużyny z Aleksandrowa. Zespół z Łochowa starał się przenieść ciężar gry pod bramkę przeciwników i już kilkadziesiąt sekund po zmarnowanej sytuacji przez Mateusza Szymańskiego przebojowo w pole karne rywali wtargnął Mateusz Góra. Zawodnik z Łochowa w bardzo dobrym stylu minął kilku rywali, ale oddał niecelny strzał i kolejna szansa na bramkę została zaprzepaszczona.
Na kolejną okazję bramkową trzeba było poczekać do 39. minuty, kiedy to wchodzący w pole karne Michał Kalitta otrzymał znakomite otwierające podanie. Najlepszy w tym sezonie strzelec łochowskiego zespołu nie zdążył jednak dopaść do futbolówki, bo minimalnie szybciej przy piłce zameldował się Kamil Lasek. Ostatecznie akcja zakończyła się odgwizdaniem faulu na bramkarzu i kolejną przerwą w grze, spowodowaną drugim w sobotnim meczu urazem golkiperem Orląt. Napastnik Sportis nie miał jednak zamiaru pogodzić się z niewykorzystaną sytuacją i tuż przed przerwą stanął przed kolejną szansą na zaskoczenie bramkarza gospodarzy. Po dośrodkowaniu piłki z bocznej strefy boiska popularny „Kali” uderzył głową w kierunku bramki Laska, jednak był to zbyt słaby strzał, aby ekipa z Łochowa mogła cieszyć się z bramki do szatni. W doliczonym czasie gry do pierwszej połowy Kalitta jeszcze raz uderzał na bramkę rywali, ale futbolówka poleciała obok słupka. Po interesującej i żywej pierwszej połowie sobotniego meczu oba zespoły schodziły do szatni przy bezbramkowym remisie.
Początek drugiej odsłony pojedynku nie przyniósł diametralnej zmiany przebiegu spotkania i już od pierwszego gwizdka arbitra oba zespoły starały się przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę. W 47. minucie dobrą okazję na zdobycie gola miał Mateusz Wiśniewski. Po dośrodkowaniu z rzutu wolnego piłka zmierzała wprost na głowę dobrze ustawionego w szesnastce rywala kapitana Sportis, jednak minimalnie szybciej do futbolówki zameldował się obrońca Orląt i ostatecznie to piłkarz drużyny gospodarzy oddalił zagrożenie z własnego pola karnego.
Podopieczni trenera Roberta Wójcika nie mieli zamiaru oddawać inicjatywy gospodarzom i w kolejnych minutach znów starali się zbliżyć w pole karne Laska. W sobotnim spotkaniu, podobnie jak w kilku wcześniejszych pojedynkach, mankamentem w grze piłkarzy Sportis były problemy z wykończeniem akcji pod bramką przeciwnika. Z drugiej strony z minuty na minutę widoczna była także utrata sił przez gospodarzy, którzy wprawdzie starali się wyprowadzać ataki lub dośrodkowywać piłkę w polu karne Andresa, jednak z upływającym czasem akcje ofensywne Orląt nie były już tak groźne, jak choćby te z pierwszej odsłony spotkania. W 60. minucie Sportis zaprzepaścił najlepszą w tym meczu sytuację na zdobycie bramki. Mateusz Szymański miał dużo wolnego miejsca tuż przed polem karnym Orląt i błyskawicznie zdecydował się na strzał. Płasko uderzona futbolówka pechowo odbiła się od słupka bramki Laska, a obrona gospodarzy nie zaspała we własnym polu karnym i nie pozwoliła łochowianom na dobitkę.
Trzy minuty po akcji popularnego „Szymy” groźnie zrobiło się pod bramką łochowian. Ekipa z Aleksandrowa przeprowadziła jedną z pierwszych akcji w drugiej połowie spotkania i szybko przeniosła ciężar gry pod pole karne Sportis. Gospodarze dobrze rozegrali piłkę, a futbolówka trafiła pod nogi jednego z graczy Orląt, który pewnym uderzeniem pokonał Andresa. Na szczęście dla łochowian zawodnik drużyny z Aleksandrowa znajdował się na spalonym. Sportis nadal starał się zdobyć zwycięską bramkę, a kluczem do zrealizowania tego celu miały być liczne dośrodkowania. Niestety kolejna centra, tym razem z prawej strony boiska, nie przyniosła wymiernych efektów. W 68. minucie świetną piłkę na wolne pole otrzymał Mateusz Zbiranek. Szybszy od pomocnika z Łochowa okazał się jednak, dobrze spisujący się w sobotnim pojedynku, Kamil Lasek. Cztery minuty później podopieczni trenera Roberta Wójcika przeprowadzili kolejną szybką akcję, a piłka trafiła pod nogi Mateusza Szymańskiego. Uderzenie piłkarza Sportis pozostawiało jednak wiele do życzenia.
W 75. minucie spotkania doszło do kontrowersji w polu karnym gospodarzy. Mateusz Góra padł jak rażony w szesnaste drużyny z Aleksandrowa Kujawskiego i był przekonany, że arbiter wskaże na piłkarskie wapno. Prowadzący zawody Radosław Papierowski widział jednak całą sytuację zupełnie inaczej i pomocnik drużyny z Łochowa musiał szybko skupić się na dalszym przebiegu pojedynku. Nie minęło kilkadziesiąt sekund, a obrona Orląt zmuszona została do kolejnej interwencji. Po raz kolejny defensorzy z Aleksandrowa nie popełnili jednak błędu i na boisku utrzymywał się nadal bezbramkowy remis. Sportis zepchnął rywali do defensywy, a to oznaczało, że Orlęta szukały swoich okazji po kontratakach. W 81. minucie gospodarze przeprowadzili szybki wypad, ale pogubili się w pobliżu bramki łochowian. Nerwowa gra obu drużyn zwiastowała emocje w końcowych minutach sobotniej rywalizacji. W 88. minucie gospodarze próbowali zaskoczyć bramkarza z Łochowa strzałem z dystansu. Uderzenie jednego z graczy Orląt było jednak zdecydowanie za słabe, aby zagrozić Jakubowi Andresowi. Tuż przed końcem regulaminowego czasu gry dobrze w szesnastce rywali odnalazł się Kajetan Wojciechowski. Niestety i tym razem akcja zakończyła się niepowodzeniem, ponieważ w górę poszła chorągiewka sędziego liniowego. Ostatni akcent meczu należał do gospodarzy. W trzeciej minucie doliczonego czasu gry Orlęta wyszły z szybką akcją ofensywną, po której futbolówka została zagrana tuż przed bramkę Andresa. Znajdujący się w polu karnym gracz ekipy z Aleksandrowa nie sięgnął jednak piłki, a po chwili Radosław Papierowski zakończył sobotnie spotkanie. Mimo wielu dogodnych okazji obu drużyn na zdobycie bramki kibice zgromadzeni na Stadionie Miejskim w Aleksandrowie Kujawskim nie doczekali się trafień i mecz zakończył się podziałem punktów.
W przyszły weekend piłkarze Sportis SFC Łochowo rozegrają kolejne spotkanie wyjazdowe. W meczu 21. kolejki kujawsko-pomorskiej IV Ligi podopieczni trenera Roberta Wójcika zmierzą się w Izbicy Kujawskiej z miejscową Kujawianką.
#SPORTisMATCH
Orlęta Aleksandrów Kujawski – Sportis SFC Łochowo 0-0
---
Skład Sportis: Andres – Shpilevskii, Zbiranek, Szymański, Kalitta (56’ Droż), Góra, Stasikowski, Ovsiak (72’ Niemyt), Mavdryk, Mateusz Wiśniewski, Wojciechowski
Rezerwowi: Kowalczyk – Menczyński, Kondrat, Niemyt, Czarra, Droż, Witczak
Trener: Robert Wójcik
---
Skład Orląt: Lasek – Smieszny, Wypij, Michałkiewicz (46’ Krajewski), Ollivierre, Sadowski (46’ Andrzejewski, 72’ Sauko), Witucki, Rutecki (82’ Młodzieniak), Brzeziński, Wojnowski, Fido
Rezerwowi: Nowak – Gapiński, Żuchowski, Młodzieniak, Sauko, Krajewski, Andrzejewski
Trener: Wiesław Borończyk
---
Żółte Kartki: 57’ Smieszny, 62’ Wojnowski, 75’ Sauko (Orlęta)
---
RAZEM TWORZYMY PRAWDZIWĄ #SPORTisFAMILY!
Walka o każdą piłkę i ambitna gra do ostatniego gwizdka arbitra nie przyniosły zamierzonego skutku. W rozegranym w sobotę spotkaniu 20. kolejki kujawsko-pomorskiej IV Ligi piłkarze Sportis SFC Łochowo tylko zremisowali na wyjeździe z przedostatnimi w tabeli Orlętami Aleksandrów Kujawski 0-0.
Projekt i wykonanie:
85-862 BYDGOSZCZ, POLSKA
ADRES: BYDGOSKICH PRZEMYSŁOWCÓW 8A
E-MAIL: BIURO@SPORTISFC.COM
TELEFON: